Jak co roku w pierwszy weekend października wyruszyłam do podwarszawskiego Nadarzyna na Warsaw Home. Początkowo nie wierzyłam, że te targi mają sens. Po licznych rozczarowaniach z podobnych krajowych imprez nie łudziłam się, że da się w Polsce zorganizować coś na światowym poziomie. Na szczęście myliłam się! A z roku na rok wydarzenie robi na mnie co raz większe wrażenie.
Na Warsaw Home przyjeżdża 75 tysięcy ludzi i 700 marek z całego świata związanych z branżą wyposażenia wnętrz. Ekspozycje prezentowane są w pięciu halach o łącznej powierzchni 120 tysięcy m2.
Foto: Pink Pug Design
Targi w Ptak Expo to nie tylko wystawy, ale również ciekawe wykłady i panele dyskusyjne. Ja zawsze rozpoczynam planowanie dnia na Warsaw Home od harmonogramu. Obowiązkowym punktem jest dla mnie wysłuchanie prelekcji światowego formatu designera. Organizatorzy zawsze zapraszają największe nazwiska branży wzorniczej. W tym roku gwiazdą był Karim Rashid, czyli prawdziwa ikona współczesnego projektowania. Jego charakterystyczny styl oraz oryginalne podejście do wzornictwa, pozycjonują projektanta na najwyższej światowej półce. Na swoim koncie ma ponad 300 nagród i współpracę z topowymi markami. Teraz zaprezentował efekt pracy dla polskiej firmy Krosno, dla której stworzył kolekcję szkła "Sakred".
Co mnie zaskoczyło? Na pewno była to liczna reprezentacja zagranicznych firm. Największe wrażenie zrobiło na mnie stoisko włoskiego Pedrali. Aranżacje były niesztampowe, kolorystyka niebanalna, całość cieszyła oko wyjątkowymi aranżacjami. Warsaw Home 2019 udowodniło także, ze ekspozycja i produkty polskich marek nie ustępują w niczym zagranicznej konkurencji. Bardzo przyciągało wzrok stoisko Oskara Zięty, Eurolight, Befeme czy Tubądzina.
Foto: Pink Pug Design
Dla mnie jako projektanta wnętrz najważniejsze po targach są oczywiście inspiracje, konkretne materiały i produkty. Widoczne na stoiskach trendy mocno nawiązywały do tego co obecnie jest na topie: stylistyka New Modern, welury i marmury. Z widocznych zmian, to na pewno kolorystyka. Butelkowa zieleń ustępuje głębokim granatom, róże zaś zastępuje nieoczywisty pomarańczowy odcień. Wciąż promowany jest efekt lastryko zwany straciatella lub terrazzo. W przestrzeniach mokrych chrom na dobre zastąpiła czerń i złoto. W tkaninach i tapetach motywy dżungli, ale tym razem nie dominowały liście. Na printach królowały zwierzęta przede wszystkim papugi.
Foto: Pink Pug Design
Nawiązując na koniec do tytułu posta, to Warsaw Home zdecydowanie ma szansę być jak Mediolan. Już w tym roku wyszedł poza przestrzeń targową. Impreza powiększyła się o Warsaw Design Week w ramach którego został wydany przewodnik po stolicy oraz odbyły się spacery architektoniczne.
Czy pojadę na kolejną edycję? Zdecydowanie TAK.